Kiedy Bóg otwiera oczy...Przykład

Druga opowieść o otworzeniu oczu znajdująca się w Starym Testamencie mówi o mężczyźnie i jego oślicy.

Pewien pogański władca chciał, by prorok Balaam przeklął Izrael. Zaoferował mu wielkie bogactwa w zamian za obłożenie Bożego ludu klątwą. Gdy Balaam wyruszył w drogę, by spełnić życzenie króla, jego oślica nagle zatrzymała się i nie chciała ruszyć z miejsca niezależnie od gróźb i razów, jakimi potraktował ją prorok. W końcu Bóg otworzył oczy Balaama, który zobaczył, że przed krnąbrnym osłem stoi anioł Pański z płonącym mieczem.

To ciekawe, że zwierzę miało lepszy wzrok od człowieka, ale to może się często zdarzać, gdyż wybieramy to, co chcemy widzieć. Balaam postanowił widzieć bogactwo, a więc nie mógł zauważyć Bożego anioła, który przyszedł, by go zabić. Bóg dał nam tę groteskową historię, by nam powiedzieć, że jeśli On nie dotknie naszych oczu, możemy poświęcić całe życie na szukaniu tego, co niewłaściwe, bezużyteczne czy nawet złe. Jeśli On nas nie dotknie, możemy nigdy nawet się nie dowiedzieć, że kroczymy drogą zniszczenia.

W dzisiejszym świecie wiele osób wierzy, że poświęcają się szlachetnej sprawie, jednak niektóre z owych spraw w ostatecznym rozrachunku okażą się dla nas zgubne. Ci, którzy się w to angażują, mogą nigdy się nie dowiedzieć, że sprawy, którym poświęcili całe życie zamiast pomagać innym, po prostu ich niszczą. Jeśli nie pozwolimy, by Chrystus otworzył nam oczy, zmarnujemy życie na to, co tak naprawdę jest puste, bez znaczenia, a nawet zgubne.

„Strzeż nogi twojej, gdy idziesz do domu Bożego, a bądź skłonniejszym ku słuchaniu, niżeli ku dawaniu ofiar ludzi głupich; boć oni nie wiedzą, że źle czynią”(Kaznodziei 5:1).