Bo człowiek rodzi się na niedolę,
jak iskry z pożogi, aby wysoko wzlatać.
Lecz ja zwróciłbym się do Boga
i Bogu przedłożyłbym moją sprawę
Który czyni rzeczy wielkie
i niezbadane,
cudowne i niezliczone,
Który spuszcza deszcz na ziemię,
a wody zsyła na pola,
Niskich sadza wysoko,
a smutnych wznosi na wyżyny szczęścia.
Wniwecz obraca knowania chytrych,
tak że ręce ich nie wykonują tego, co zamierzają.
Usidla mądrych w ich własnej chytrości
tak że plan przewrotnych szybko upada.
We dnie wpadają w ciemność,
a w południe macają
jak w nocy.
Tak wybawia On bezbronnego
od miecza ich paszczy,
a biedaka z ręki możnego.
I wschodzi nadzieja ubogiemu,
a niesprawiedliwość zamyka swe usta.
Szczęśliwy to człowiek, którego Bóg smaga,
dlatego nie pogardzaj karceniem Wszechmocnego!
Bo On rani, lecz i opatruje,
uderza, lecz jego ręce leczą.
Wyzwoli cię z sześciu utrapień,
a w siódmym nie dotknie cię zło.
W czasie głodu wybawi cię od śmierci,
a na wojnie z mocy miecza.
Przed biczem języka będziesz zabezpieczony,
a nie ulękniesz się, gdy nadejdzie zniszczenie.
Ze zniszczenia i głodu śmiać się będziesz,
a dzikich zwierząt nie będziesz się bał.
Bo z kamieniem polnym jesteś sprzymierzony,
a dzikie zwierzęta żyć będą z tobą w pokoju.
Tak poznasz, że twój namiot jest spokojny,
a gdy sprawdzisz swe mieszkanie, nie znajdziesz braku.
Poznasz też, że mnoży się twoje potomstwo
i że twoje latorośle będą niby ziele ziemi.
W starości zejdziesz do grobu,
jak snop sprzątnięty bywa
we właściwym czasie.
Oto, cośmy zbadali. Tak to jest.
Ty zaś słuchaj i rozważ to sobie!