Jonasza 1:1-6

Jonasza 1:1-6 SNP

Pewnego razu PAN skierował do Jonasza, syna Amitaja, takie słowa: Wstań i udaj się do Niniwy, tego wielkiego miasta, i uprzedź jego mieszkańców, że postanowiłem rozprawić się z ich złem. I Jonasz wstał, ale po to, by uciec do Tarszisz i znaleźć się jak najdalej od PANA. Wyruszył w drogę do Jafy. Tam znalazł okręt płynący do Tarszisz. Zapłacił za podróż, wszedł na pokład i popłynął z załogą do Tarszisz, możliwie jak najdalej od PANA. Jednak PAN zesłał na morze potężny wiatr. Zerwał się gwałtowny sztorm. Okrętowi groziło rozbicie. Przestraszeni żeglarze zaczęli wzywać — każdy swojego boga. Chcąc odciążyć okręt, wyrzucili za burtę nawet jego osprzęt. Jonasz tymczasem zaszył się w zakamarkach pod pokładem i twardo zasnął. Odnalazł go tam kapitan statku i zawołał: Co tobie, że tak twardo śpisz? Wstań, wołaj do swojego Boga! Może Bóg zmiłuje się nad nami i nie zginiemy.

Czytaj Jonasza 1