Dzieje Apostolskie 27:35-44

Dzieje Apostolskie 27:35-44 SNP

Po tych słowach wziął chleb, podziękował Bogu wobec wszystkich, złamał i zaczął jeść. Po takim pocieszeniu wszyscy inni też zabrali się do jedzenia. A było nas na statku dwieście siedemdziesiąt sześć osób. Wzmocnieni posiłkiem, odciążyli statek, wyrzucając zboże do morza. Gdy nastał dzień, zobaczyli ląd, lecz nie potrafili go rozpoznać. Dostrzegli jednak jakąś zatokę o płaskim wybrzeżu. Do niego — o ile się da — zamierzali przybić. Usunęli zatem kotwice, zostawiając je w morzu. Równocześnie poluzowali wiązania sterowe, przedni żagiel nastawili pod wiatr i trzymali kurs na brzeg. Wpadli jednak na mieliznę. Osiedli ze statkiem. I o ile dziób był osadzony, rufą targały fale. Wtedy żołnierze postanowili pozabijać więźniów, aby po dopłynięciu do brzegu żaden nie uciekł. Jednak setnik, chcąc uratować Pawła, nie dopuścił do tego. Rozkazał natomiast tym, którzy umieją pływać, aby pierwsi skoczyli do morza i płynęli do brzegu. Pozostałym kazał płynąć na deskach lub na czymkolwiek ze statku. W ten sposób wszyscy ocaleli — wszyscy przedostali się na ląd.