Dzieje Apostolskie 20:18-38

Dzieje Apostolskie 20:18-38 SNP

Gdy starsi stawili się u Pawła, on zwrócił się do nich: Wy wiecie, jak żyłem wśród was przez cały czas, od pierwszego dnia mojego pobytu w Azji. Służyłem Panu z całą pokorą, wśród łez i prób, które spotykały mnie ze strony spiskujących Żydów. Wiecie, że w żaden sposób nie przemilczałem niczego, co pożyteczne. Przeciwnie, przekazywałem wam to i pouczałem o tym publicznie i po domach. Na podstawie świadectw wzywałem Żydów i Greków do opamiętania się przed Bogiem i do wiary w naszego Pana Jezusa. A teraz ja, zobowiązany w Duchu, idę do Jerozolimy, niepewny, co mnie tam spotka. Wiem tylko — co mi zresztą Duch Święty w każdym mieście poświadcza — że czekają mnie więzy i ucisk. Nie przywiązuję jednak wagi do mojego życia. Zależy mi tylko na tym, aby dokończyć biegu oraz wykonać zadanie, zlecone przez Pana Jezusa, to znaczy służyć świadectwem dobrej nowinie o łasce Bożej. A oto teraz wiem, że już więcej nie zobaczycie mojego oblicza — wy wszyscy, wśród których chodziłem, ogłaszając Królestwo. Dlatego oświadczam wam w dniu dzisiejszym, że nie ponoszę winy za czyjąkolwiek krew, ponieważ nie uchylałem się od głoszenia wam całego planu Boga. Uważajcie na samych siebie i na całą trzodę, w której was Duch Święty ustanowił przełożonymi. Dbajcie o to, aby paść kościół Boga, który sobie nabył własną krwią. Ja wiem, że po moim odejściu wejdą między was drapieżne wilki, które nie będą oszczędzać stada. Również spomiędzy was samych powstaną ludzie mówiący rzeczy przewrotne, aby pociągnąć za sobą uczniów. Dlatego bądźcie czujni! Pamiętajcie, że przez trzy lata, dniem i nocą, nie przestawałem ze łzami napominać każdego z was. A teraz powierzam was Bogu oraz Słowu Jego łaski. Ono jest zdolne was budować i zapewnić dziedzictwo między tymi wszystkimi, którzy dostąpili uświęcenia. Nie pożądałem srebra ani złota, ani niczyjej szaty. Sami wiecie, że te ręce służyły potrzebom moim oraz tych, którzy byli ze mną. Przez to wszystko pokazałem wam, że w ten sposób pracując, trzeba wspierać słabych i pamiętać o słowach Pana Jezusa, który sam powiedział: Więcej szczęścia jest w dawaniu niż w braniu. A gdy skończył mówić, zgiął wraz z nimi wszystkimi kolana i modlił się. Nikt też nie mógł powstrzymać łez. Wszyscy rzucali się Pawłowi na szyję i całowali go. Każdy odczuwał ból, szczególnie z powodu tych słów, że już nigdy nie zobaczą jego oblicza. Potem odprowadzili go na statek.