I właśnie w Gibeonie, nocą, we śnie, ukazał mu się PAN: Proś — zachęcił. — Co miałbym ci dać? Salomon na to: Ty okazałeś Dawidowi, swojemu słudze, a mojemu ojcu, wielką łaskę, kiedy był Ci wierny, postępował sprawiedliwie i w szczerości serca. Okazałeś mu tę wielką łaskę, że dałeś mu syna, który zasiadł na jego tronie, jak to jest dzisiaj. Teraz więc, PANIE, mój Boże, Ty wprawdzie ustanowiłeś swojego sługę królem w miejsce Dawida, mojego ojca, lecz ja jestem tylko niedoświadczonym chłopcem, który nie umie jeszcze prowadzić trudnych spraw. A tymczasem Twój sługa znalazł się pośród ludu, który sobie wybrałeś, tak licznego, że trudno go dokładnie policzyć. Daj więc Twojemu słudze chłonne serce, by umiał sądzić Twój lud, rozróżniać między dobrem a złem. Bo bez tego, kto sobie poradzi z tak trudnym ludem jak ten?
I Pan uznał tę prośbę Salomona za trafną: Dlatego, że prosiłeś właśnie o coś takiego — powiedział — a nie o długie życie ani o bogactwo, ani o śmierć swoich wrogów, lecz o umiejętność rozumienia i słuchania, aby właściwie rozstrzygać, to spełnię twoją prośbę. Oto daję ci mądre i rozumne serce. Takiego, jak ty, jeszcze nie było przed tobą ani taki, jak ty, nie powstanie po tobie.