Joba 30:20-31
Joba 30:20-31 Biblia Warszawska 1975 (BW1975)
Krzyczę do ciebie, lecz mi nie odpowiadasz; stoję, lecz Ty nie zważasz na mnie. Okazałeś się okrutny dla mnie; swą mocną ręką zwalczasz mnie. Unosisz mnie na wietrze, każesz mi na nim jechać i sprawiasz, że ginę w burzy. Gdyż wiem, że chcesz mnie wydać na śmierć i do domu, przeznaczonego dla wszystkich żyjących. Lecz czy tonący nie wyciąga ręki i w swym nieszczęściu nie woła o pomoc? Czy nie płakałem nad utrapionym przez los, a moja dusza nie ubolewała nad biednym? Zaiste, oczekiwałem szczęścia, a przyszło nieszczęście, wyglądałem światłości, a nastała ciemność. Moje wnętrzności burzą się i nie mogą się uspokoić, każdy dzień przynosi mi utrapienie. Chodzę sczerniały, ale nie od słońca; powstałem na zgromadzeniu i krzyczałem o pomoc. Stałem się bratem szakali i towarzyszem strusiów. Moja skóra sczerniała i opada ze mnie, a moje kości są spieczone od gorączki. Moja lutnia stała się pieśnią żałobną, a mój flet głosem płaczących.
Joba 30:20-31 UWSPÓŁCZEŚNIONA BIBLIA GDAŃSKA (UBG)
Wołam do ciebie, ale nie słuchasz mnie; staję, a na mnie nie patrzysz. Stałeś się dla mnie okrutny, sprzeciwiasz mi się swoją mocną ręką. Unosisz mnie na wietrze i wsadzasz mnie na niego, a rozwiewasz mój dobytek. Wiem bowiem, że wydasz mnie na śmierć i do domu przeznaczonego dla wszystkich żyjących. Do grobu jednak nie ściągnie swej ręki, choćby wołali, gdy będzie niszczyć. Czy nie płakałem nad strapionym? Czy moja dusza nie smuciła się nad ubogim? Gdy oczekiwałem dobra, oto przyszło zło; a gdy spodziewałem się światła, przyszła ciemność. Moje wnętrze zawrzało i nie uspokoiło się; zaskoczyły mnie dni utrapienia. Chodzę sczerniały, ale nie od słońca; powstaję i wołam w zgromadzeniu. Stałem się bratem smoków, a towarzyszem młodych strusiów. Moja skóra poczerniała na mnie i moje kości są spalone od gorączki. Moja harfa zamieniła się w lament, a mój flet – w głos płaczących.
Joba 30:20-31 Biblia, to jest Pismo Święte Starego i Nowego Przymierza Wydanie pierwsze 2018 (SNP)
Krzyczę do Ciebie, lecz mi nie odpowiadasz. Stanąłem, lecz tylko mi się przypatrujesz. Okazałeś się dla mnie okrutny, prześladujesz mnie siłą swego ramienia. Unosisz mnie, każesz mi pędzić z wiatrem i sprawiasz, że potężnieje burza. Tak, wiem, że chcesz mnie wydać na śmierć, że mam się znaleźć w domu spotkania wszystkich żyjących. Czy jednak rozbitek nie wyciąga ręki? Czy w swym nieszczęściu nie woła o pomoc? Czy nie płakałem nad tymi, których dzień był ciężki, a moja dusza nie ubolewała nad potrzebującym? Tak, oczekiwałem szczęścia, a przyszło nieszczęście, spodziewałem się światła, a nastał mrok. Burzy się moje wnętrze i nie może się uspokoić, spotkały mnie dni utrapienia. Chodzę pociemniały, ale nie od słońca, wstaję i w zgromadzeniu wołam o pomoc. Stałem się bratem szakali i przyjacielem strusic. Moja skóra pociemniała i złuszcza się ze mnie, a moje kości spieczone od gorączki. Moja lutnia przygrywa do żałobnej pieśni, a mój flet wtóruje głosowi płaczących.
Joba 30:20-31 Biblia Gdańska (PBG)
Wołam do ciebie, a nie wysłuchujesz mię; stoję przed tobą, a nie patrzysz na mię. Odmieniłeś mi się w okrutnego, a mocą ręki twej sprzeciwiasz mi się. Podnosisz mię na wiatr, i wsadzasz mię nań, a zdrowemu rozsądkowi rozpłynąć się dopuszczasz. Wiemci, że mię na śmierć podasz, i do domu wszystkim żyjącym naznaczonego. Wszakże na grób nie ściągnie ręki swej, a gdy ich niszczyć będzie, wołać nie będą. Izalim nie płakał nad dniem utrapionego? izali się nie smuciła dusza moja nad ubogim? Gdym dobrego oczekiwał, oto przyszło złe; a gdym się spodziewał światłości, przyszła ciemność. Wnętrzności moje wezwrzały, a nie uspokoiły się, i ubieżały mię dni utrapienia. Chodzę szczerniawszy, ale nie od słońca; powstaję i wołam w zgromadzeniu. Stałem się bratem smoków, a towarzyszem strusiów młodych. Skóra moja poczerniała na mnie, i kości moje wypiekły się od upalenia. Obróciła się w lament harfa moja, a instrument mój w głos płaczących.
Joba 30:20-31 Nowa Biblia Gdańska (NBG)
Wołam do Ciebie, lecz mi nie odpowiadasz; stoję przed Tobą, lecz na mnie nie spoglądasz. Zmieniłeś się w okrutnego względem mnie; prześladujesz mnie mocą Twej ręki. Podnosisz mnie, zawieszasz w powietrzu oraz niweczysz mój rozsądek. Otóż ja wiem, że chcesz mnie podać śmierci i wprowadzić do domu wyznaczonego wszystkim żyjącym. Ale czyż każdy nie wyciąga jeszcze ręki w upadku; albo czy ginąc, nie podnosi jeszcze błagalnego krzyku? Czy nie płakałem nad udręczonym przez los; czy moja dusza nie bolała nad ubogim? Tak, spodziewałem się szczęścia, a oto nadeszła niedola; oczekiwałem światła, a oto przyszła ciemność. Wrą moje wnętrzności oraz nie mogą się uciszyć, gdyż wyszły mi na spotkanie dni utrapienia. Błądzę sczerniały, lecz nie od słońca; dźwigam się i publicznie wołam o pomoc. Stałem się bratem szakali i towarzyszem młodych strusi. Moja skóra poczerniała i ze mnie spada, a me kości spieczone są od żaru. Tak ma cytra zmieniła się w pieśń żałobną, a mój flet stał się dźwiękiem skargi.
Joba 30:20-31 Biblia Warszawska 1975 (BW1975)
Krzyczę do ciebie, lecz mi nie odpowiadasz; stoję, lecz Ty nie zważasz na mnie. Okazałeś się okrutny dla mnie; swą mocną ręką zwalczasz mnie. Unosisz mnie na wietrze, każesz mi na nim jechać i sprawiasz, że ginę w burzy. Gdyż wiem, że chcesz mnie wydać na śmierć i do domu, przeznaczonego dla wszystkich żyjących. Lecz czy tonący nie wyciąga ręki i w swym nieszczęściu nie woła o pomoc? Czy nie płakałem nad utrapionym przez los, a moja dusza nie ubolewała nad biednym? Zaiste, oczekiwałem szczęścia, a przyszło nieszczęście, wyglądałem światłości, a nastała ciemność. Moje wnętrzności burzą się i nie mogą się uspokoić, każdy dzień przynosi mi utrapienie. Chodzę sczerniały, ale nie od słońca; powstałem na zgromadzeniu i krzyczałem o pomoc. Stałem się bratem szakali i towarzyszem strusiów. Moja skóra sczerniała i opada ze mnie, a moje kości są spieczone od gorączki. Moja lutnia stała się pieśnią żałobną, a mój flet głosem płaczących.
Joba 30:20-31 Biblia Gdańska (PBG)
Wołam do ciebie, a nie wysłuchujesz mię; stoję przed tobą, a nie patrzysz na mię. Odmieniłeś mi się w okrutnego, a mocą ręki twej sprzeciwiasz mi się. Podnosisz mię na wiatr, i wsadzasz mię nań, a zdrowemu rozsądkowi rozpłynąć się dopuszczasz. Wiemci, że mię na śmierć podasz, i do domu wszystkim żyjącym naznaczonego. Wszakże na grób nie ściągnie ręki swej, a gdy ich niszczyć będzie, wołać nie będą. Izalim nie płakał nad dniem utrapionego? izali się nie smuciła dusza moja nad ubogim? Gdym dobrego oczekiwał, oto przyszło złe; a gdym się spodziewał światłości, przyszła ciemność. Wnętrzności moje wezwrzały, a nie uspokoiły się, i ubieżały mię dni utrapienia. Chodzę szczerniawszy, ale nie od słońca; powstaję i wołam w zgromadzeniu. Stałem się bratem smoków, a towarzyszem strusiów młodych. Skóra moja poczerniała na mnie, i kości moje wypiekły się od upalenia. Obróciła się w lament harfa moja, a instrument mój w głos płaczących.
Joba 30:20-31 UWSPÓŁCZEŚNIONA BIBLIA GDAŃSKA (UBG)
Wołam do ciebie, ale nie słuchasz mnie; staję, a na mnie nie patrzysz. Stałeś się dla mnie okrutny, sprzeciwiasz mi się swoją mocną ręką. Unosisz mnie na wietrze i wsadzasz mnie na niego, a rozwiewasz mój dobytek. Wiem bowiem, że wydasz mnie na śmierć i do domu przeznaczonego dla wszystkich żyjących. Do grobu jednak nie ściągnie swej ręki, choćby wołali, gdy będzie niszczyć. Czy nie płakałem nad strapionym? Czy moja dusza nie smuciła się nad ubogim? Gdy oczekiwałem dobra, oto przyszło zło; a gdy spodziewałem się światła, przyszła ciemność. Moje wnętrze zawrzało i nie uspokoiło się; zaskoczyły mnie dni utrapienia. Chodzę sczerniały, ale nie od słońca; powstaję i wołam w zgromadzeniu. Stałem się bratem smoków, a towarzyszem młodych strusiów. Moja skóra poczerniała na mnie i moje kości są spalone od gorączki. Moja harfa zamieniła się w lament, a mój flet – w głos płaczących.
Joba 30:20-31 Biblia, to jest Pismo Święte Starego i Nowego Przymierza Wydanie pierwsze 2018 (SNP)
Krzyczę do Ciebie, lecz mi nie odpowiadasz. Stanąłem, lecz tylko mi się przypatrujesz. Okazałeś się dla mnie okrutny, prześladujesz mnie siłą swego ramienia. Unosisz mnie, każesz mi pędzić z wiatrem i sprawiasz, że potężnieje burza. Tak, wiem, że chcesz mnie wydać na śmierć, że mam się znaleźć w domu spotkania wszystkich żyjących. Czy jednak rozbitek nie wyciąga ręki? Czy w swym nieszczęściu nie woła o pomoc? Czy nie płakałem nad tymi, których dzień był ciężki, a moja dusza nie ubolewała nad potrzebującym? Tak, oczekiwałem szczęścia, a przyszło nieszczęście, spodziewałem się światła, a nastał mrok. Burzy się moje wnętrze i nie może się uspokoić, spotkały mnie dni utrapienia. Chodzę pociemniały, ale nie od słońca, wstaję i w zgromadzeniu wołam o pomoc. Stałem się bratem szakali i przyjacielem strusic. Moja skóra pociemniała i złuszcza się ze mnie, a moje kości spieczone od gorączki. Moja lutnia przygrywa do żałobnej pieśni, a mój flet wtóruje głosowi płaczących.
Joba 30:20-31 Nowa Biblia Gdańska (NBG)
Wołam do Ciebie, lecz mi nie odpowiadasz; stoję przed Tobą, lecz na mnie nie spoglądasz. Zmieniłeś się w okrutnego względem mnie; prześladujesz mnie mocą Twej ręki. Podnosisz mnie, zawieszasz w powietrzu oraz niweczysz mój rozsądek. Otóż ja wiem, że chcesz mnie podać śmierci i wprowadzić do domu wyznaczonego wszystkim żyjącym. Ale czyż każdy nie wyciąga jeszcze ręki w upadku; albo czy ginąc, nie podnosi jeszcze błagalnego krzyku? Czy nie płakałem nad udręczonym przez los; czy moja dusza nie bolała nad ubogim? Tak, spodziewałem się szczęścia, a oto nadeszła niedola; oczekiwałem światła, a oto przyszła ciemność. Wrą moje wnętrzności oraz nie mogą się uciszyć, gdyż wyszły mi na spotkanie dni utrapienia. Błądzę sczerniały, lecz nie od słońca; dźwigam się i publicznie wołam o pomoc. Stałem się bratem szakali i towarzyszem młodych strusi. Moja skóra poczerniała i ze mnie spada, a me kości spieczone są od żaru. Tak ma cytra zmieniła się w pieśń żałobną, a mój flet stał się dźwiękiem skargi.