Księga Kaznodziei 2:18-26
Księga Kaznodziei 2:18-26 Biblia, to jest Pismo Święte Starego i Nowego Przymierza Wydanie pierwsze 2018 (SNP)
Wezbrała też we mnie niechęć do całego trudu, który podjąłem pod słońcem — przez to, że jego owoce będę musiał zostawić komuś, kto nastanie po mnie. A czy on będzie mądry? Czy on będzie głupi? Któż to wie? Nie przeszkodzi mu to jednak rządzić wszystkim, co ja zdobywałem pod słońcem w trudzie i z ogromną rozwagą. Tak! To również jest marnością! I wtedy cały wysiłek, który podjąłem pod słońcem, zaczął we mnie budzić rozpacz. Bo przecież zdarza się i tak, że człowiek podejmuje trud przemyślany, poparty wiedzą i znawstwem, a musi swój udział w zyskach zostawić komuś, kto się wcale nie trudził! To również jest marnością. To niesprawiedliwe! Bo cóż pozostaje człowiekowi z całego jego trudu, z porywów serca — z tego, co go pochłaniało pod słońcem, skoro wszystkie jego dni są cierpieniem, jego zajęcia zmartwieniem i nawet w nocy jego umysł nie zaznaje spokoju? To też jest marnością. Nie ma dla człowieka nic lepszego niż to, by się najeść i napić, i korzystać z dóbr zdobytych własnym trudem. Zauważyłem, że to również pochodzi z ręki Boga. Bo kto może jeść, kto dogadzać sobie bez Jego przyzwolenia? To przecież Bóg daje człowiekowi, który jest Mu miły, mądrość, poznanie i radość. A co z grzesznikiem? Bóg zajmuje go zbieraniem i gromadzeniem tego, co potem przekaże osobie Jemu miłej. Cóż, to również jest marnością i gonitwą za wiatrem.
Księga Kaznodziei 2:18-26 UWSPÓŁCZEŚNIONA BIBLIA GDAŃSKA (UBG)
Zbrzydł mi nawet cały mój trud, który podejmowałem pod słońcem, gdyż muszę go zostawić człowiekowi, który przyjdzie po mnie. A kto wie, czy będzie mądry, czy głupi? A jednak będzie władać całą moją pracą, w którą włożyłem swój trud i mądrość pod słońcem. Także i to jest marnością. Doszedłem więc do tego, że zwątpiłem w sercu w cały swój trud, jaki podjąłem pod słońcem. Gdyż niejeden człowiek pracuje mądrze, umiejętnie i sprawiedliwie, a swój dział pozostawia innemu, który się nim nie trudził. Także i to jest marnością i wielkim złem. Cóż bowiem ma człowiek z całej swojej pracy i z utrapienia swego serca, którymi się trudzi pod słońcem? Bo wszystkie jego dni są cierpieniem, a jego zajęcie – smutkiem; nawet w nocy jego serce nie zaznaje spokoju. Także i to jest marnością. Nie ma nic lepszego dla człowieka, niż aby jadł i pił, i czynił dobrze swojej duszy przy swojej pracy. Zobaczyłem też, że pochodzi to z ręki Boga. Kto bowiem potrafi jeść i cieszyć się tym słuszniej niż ja? Bo człowiekowi, który mu się podoba, daje mądrość, wiedzę i radość. Ale grzesznikowi zadaje trud, aby zbierał i gromadził, i potem zostawił to temu, który się Bogu podoba. Także i to jest marnością i utrapieniem ducha.
Księga Kaznodziei 2:18-26 Biblia Gdańska (PBG)
Nawet omierzła mi i wszystka praca moja, którąm podejmował pod słońcem, przeto, że ją zostawić muszę człowiekowi, który nastanie po mnie. A kto wie, będzieli mądrym, czyli głupim? a wszakże będzie panował nad wszystką pracą moją, którąm prowadził, i w którejm był mądry pod słońcem. Aleć i to marność. I przypadłem na to, abym zwątpił w sercu mojem o wszystkiej pracy, którąm się mądrze bawił pod słońcem. Nie jeden zaiste człowiek pracuje mądrze, i umiejętnie, i sprawiedliwie; a wszakże to innemu, który nie robił na to, za dział zostawi. I toć marność i wielka bieda. Bo cóż ma człowiek ze wszystkiej pracy swej, i z usiłowania serca swego, które podejmuje pod słońcem? Ponieważ wszystkie dni jego są bolesne, a zabawa jego jest frasunek, tak iż i w nocy nie odpoczywa serce jego. I toć jest marność. Izali nie lepsza człowiekowi, aby jadł i pił, i dobrze uczynił duszy swojej z pracy swojej? alemci widział, że i to z ręki Bożej pochodzi. Albowiem któżby słuszniej miał jeść, i pożywać tego nad mię? Bo człowiekowi, który mu się podoba, daje mądrość, umiejętność, i wesele; ale grzesznikowi daje frasunek, aby zbierał i zgromadzał, coby zostawił temu, który się podoba Bogu. I toć jest marność, a utrapienie ducha.
Księga Kaznodziei 2:18-26 Nowa Biblia Gdańska (NBG)
Więc powziąłem nienawiść do całej mojej pracy, którą się trudziłem pod słońcem, gdyż muszę ją zostawić człowiekowi, który po mnie przyjdzie. A kto wie, czy będzie mądrym, czy głupim? A jednak on będzie rządził całym moim owocem pracy, którą się trudziłem, i moją mądrością pod słońcem i to jest marność. Zwróciłem się więc ku temu, by w mym sercu wyrzec się nadziei odnośnie całej pracy, którą się trudziłem pod słońcem. Gdyż niejeden człowiek pracuje mądrze, rozumnie i sprawnie, a musi to zostawić w udziale innemu, który się tym nie trudził; zatem to jest marność i wielkie nieszczęście. Bowiem co człowiek zyska za całą swoją pracę i za zabiegi swojego serca, którymi się trudzi pod słońcem? Przecież wszystkie jego dni są cierpieniem, a zgryzota jego zajęciem; nawet w nocy nie odpoczywa jego serce. To też jest marność. Czyż nie najlepszym jest dla człowieka, aby jadł, pił oraz za swoją pracę dogadzał swojej osobie? Ale i to, jak zauważyłem, pochodzi z Bożej ręki. Bo kto mógłby jeść i kto używać bez Niego? Człowiekowi, który Mu się spodobał, daje mądrość, zrozumienie i radość; zaś grzesznikowi daje popęd, by zbierał oraz gromadził, aby zostawić temu, który się Bogu podoba. I to jest marność oraz pogoń za wiatrem.