Księga Kaznodziei 2:1-11
Księga Kaznodziei 2:1-11 Biblia Warszawska 1975 (BW1975)
Powiedziałem sobie: Nuże! Popróbuj radości i użyj sobie! Lecz również to było marnością. O śmiechu powiedziałem: To szaleństwo! a o radości: Cóż ona daje? Umyśliłem sobie, że pokrzepię swoje ciało winem, lecz tak, aby moje serce mądrze mnie prowadziło, i że będę się trzymał głupoty, aż zobaczę, co dobrego mają synowie ludzcy czynić pod niebem w ciągu krótkiego czasu swojego życia. Podjąłem wielkie dzieła: Wybudowałem sobie domy, zasadziłem sobie winnice, Założyłem sobie ogrody i parki i zasadziłem w nich różnego rodzaju drzewa owocowe. Urządziłem sobie stawy z wodą, aby z nich nawadniać las rosnących drzew. Nabyłem sobie sługi i służebnice, miałem też niewolników urodzonych w domu. Nadto miałem stada wołów i owiec, więcej niż wszyscy, którzy byli przede mną w Jeruzalemie. Nagromadziłem sobie też srebra i złota, nadto skarbów królów i krajów; wystarałem się o śpiewaków i śpiewaczki, i o to, czym synowie ludzcy się rozkoszują, mnóstwo kobiet. I tak stałem się wielki, i przewyższałem wszystkich, którzy byli przede mną w Jeruzalemie; nadto pozostała mi mądrość. I niczego, czego tylko zapragnęły moje oczy, nie odmawiałem im; Nie wzbraniałem mojemu sercu żadnego wesela, owszem, moje serce radowało się z wszelkiego mojego trudu. I taka była moja nagroda za wszelki mój trud. Potem zwróciłem uwagę na wszystkie moje dzieła, których dokonały moje ręce, i na mój trud, który włożyłem w pracę. I oto: wszystko to jest marnością i gonitwą za wiatrem i nie daje żadnego pożytku pod słońcem.
Księga Kaznodziei 2:1-11 Biblia Gdańska (PBG)
Rzekłem ja do serca mego: Nuże teraz doświadczę cię w weselu, używajże dobrych rzeczy; ale i toć marność. Śmiechowi rzekłem: Szalejesz, a weselu: Cóż to czynisz? Przemyślałem w sercu swem, abym pozwolił wina ciału memu,(serce jednak swoje sprawując mądrością) i abym się trzymał głupstwa dotąd, ażbym obaczył, coby lepszego było synom ludzkim czynić pod niebem, przez wszystkie dni żywota ich. Wielkiem sprawy wykonał; pobudowałem sobie domy, nasadziłem sobie winnic; Naczyniłem sobie ogrodów, i sadów, i naszczepiłem w nich drzew wszelakiego owocu; Pobudowałem sobie stawy ku odwilżaniu przez nie lasu, w którym rośnie drzewo; Nabyłem sobie sług i dziewek, i miałem czeladź w domu moim; do tego i stada wołów, i wielkie trzody owiec miałem nad wszystkich, którzy byli przedemną w Jeruzalemie. Zgromadziłem też sobie srebro i złoto, i klejnoty od królów i krain. Sporządziłem też sobie śpiewaków i śpiewaczki, i inne rozkosze synów ludzkich, i muzyczne naczynia rozliczne. A tak stałem się wielkim i możniejszym nad wszystkich, którzy byli przede mną w Jeruzalemie; nadto mądrość moja zostawała przy mnie. A wszystkiego, czego pożądały oczy moje, nie zabraniałem im, anim odmawiał sercu memu żadnego wesela; ale serce moje weseliło się ze wszystkiej pracy mojej. A toć był dział mój ze wszystkiej pracy mojej. Lecz gdym się obejrzał na wszystkie sprawy swoje, które czyniły ręce moje, i na prace, którem podejmował pracując: oto wszystko marność, i utrapienie ducha, i niemasz nic pożytecznego pod słońcem.
Księga Kaznodziei 2:1-11 UWSPÓŁCZEŚNIONA BIBLIA GDAŃSKA (UBG)
Powiedziałem w sercu: Niech teraz doświadczę cię w radości, zażywaj więc przyjemności. Lecz to także jest marnością. O śmiechu powiedziałem: To szaleństwo, a o radości: Co to daje? Postanowiłem w sercu, że poddam swoje ciało winu – serce jednak kierowałem mądrością – i że będę się trzymać głupoty, aż zobaczę, co dla synów ludzkich jest dobrem spośród tego, co mają czynić pod niebem, przez wszystkie dni ich życia. Dokonałem wielkich dzieł, zbudowałem sobie domy, zasadziłem sobie winnice. Założyłem sobie ogrody i sady i posadziłem w nich wszelkiego rodzaju drzewa owocowe. Zbudowałem też sobie stawy na wodę, by nawadniać nią las rosnących drzew. Nabyłem sługi i służące, miałem też sługi urodzone w swoim domu. Posiadałem również stada wołów i trzody owiec większe niż wszyscy, którzy byli przede mną w Jerozolimie. Zgromadziłem sobie srebro i złoto, i klejnoty królów i prowincji. Przygotowałem sobie śpiewaków i śpiewaczki, i inne rozkosze synów ludzkich oraz liczne instrumenty muzyczne. I tak stałem się większy i możniejszy niż wszyscy, którzy byli przede mną w Jerozolimie. W dodatku moja mądrość pozostała przy mnie. Nie wzbraniałem swoim oczom niczego, czego pragnęły, nie odmawiałem swemu sercu żadnej uciechy; moje serce bowiem radowało się z całego mojego trudu. A to był mój dział za cały mój trud. Następnie przyjrzałem się wszystkim dziełom, jakich dokonały moje ręce, i trudowi, jaki podjąłem dla ich wykonania, a oto wszystko to marność i utrapienie ducha i nie ma żadnego pożytku pod słońcem.
Księga Kaznodziei 2:1-11 Biblia, to jest Pismo Święte Starego i Nowego Przymierza Wydanie pierwsze 2018 (SNP)
Następnie pomyślałem: Dobrze! Spróbuję przyjemności. Przekonam się, czy jest coś warta! Ale i to okazało się marnością. Żyć dla zabawy jest szaleństwem, a szukanie rozkoszy — cóż to daje? Próbowałem też dogodzić sobie winem, oczywiście tak, by nie stracić nad sobą kontroli. Próbowałem przekonać się, jak to jest dać się ponieść szaleństwu. I czy nie tkwi w tym coś dobrego na tyle, że warto by to polecić innym żyjącym pod słońcem, jako godne zajęcie na nieliczne dni życia, które mają się stać ich udziałem. Nadałem rozmach własnym dziełom. Pobudowałem sobie domy. Zasadziłem winnice. Założyłem ogrody i parki. Zasadziłem przeróżne drzewa owocowe. Urządziłem sobie stawy z wodą, aby z nich nawadniać lasy. Nabyłem sobie służących. Kupiłem służące. Doczekałem się ich potomków urodzonych w domu. Stad bydła oraz owiec miałem więcej niż ci, którzy przede mną rządzili w Jerozolimie. Nagromadziłem sobie srebra, miałem dużo złota, naściągałem skarbów z królestw i prowincji. Zadbałem o śpiewaków, cieszyły mnie śpiewaczki i rozkosz synów ludzkich — kobiety i kochanki. Tak stałem się wielki. Osiągnąłem więcej niż wszyscy moi poprzednicy w Jerozolimie. A ponadto mogłem korzystać z mądrości. Czegokolwiek zapragnęły moje oczy, pozwalałem im oglądać z bliska. Nie odmawiałem sobie najmniejszej radości! Tak, moje serce cieszyło się owocem całego mego trudu. Na tym właśnie polegał mój udział w tym, że go podejmowałem. W końcu przyjrzałem się tym wszystkim moim dziełom. Spojrzałem na to, czego dokonały moje ręce. Oceniłem, ile kosztowało mnie to trudu. I oto, do czego doszedłem: Wszystko to jest marnością i gonitwą za wiatrem. Nie niesie z sobą żadnego pożytku pod słońcem.
Księga Kaznodziei 2:1-11 Nowa Biblia Gdańska (NBG)
Więc pomyślałem w swoim sercu: Zatem doświadczę cię radością, rozkoszuj się szczęściem. Ale zaprawdę, i to jest marność. O śmiechu powiedziałem: To szał! A o radości: Do czego ona służy? Zatem obmyśliłem w swoim sercu, by odtąd krzepić winem me ciało; tak jednak, by serce kierowało się mądrością. I abym się chwycił głupstwa, dopóki nie wypatrzę, co by było najwłaściwsze dla synów ludzkich, aby to czynić pod niebem po wszystkie dni ich życia. Wykonałem wielkie dzieła: Pobudowałem sobie domy i zasadziłem winnice. Pozakładałem sobie ogrody, parki i zasadziłem w nich wszelkie owocowe drzewa. Urządziłem sobie stawy wodne, aby zraszać z nich sad porosły drzewami. Nakupiłem sobie niewolników, niewolnice i posiadałem też takich, co byli zrodzeni w domu. Miałem więcej rogacizny i owiec niż wszyscy, którzy byli przede mną w Jeruszalaim. Nagromadziłem sobie też złota, srebra oraz najkosztowniejszych klejnotów królów i krain; sprowadziłem sobie śpiewaków, śpiewaczki i rozkosz ludzkich synów mnóstwo pań. I tak stałem się wielkim i możniejszym od wszystkich, którzy byli przede mną w Jeruszalaim; przy tym zostawała też przy mnie moja mądrość. Czego pożądały moje oczy tego im nie wzbraniałem; nie odmawiałem mojemu sercu żadnej radości, bo cieszyło się moje serce z całej mojej pracy i był to mój dział po całej mojej pracy. Ale gdy spojrzałem na wszystkie sprawy, które zrobiły moje ręce oraz na trud, który podejmowałem, aby je uskutecznić oto się okazało, że wszystko to jest marność oraz pogoń za wiatrem; zatem nie ma pożytku pod słońcem.