YouVersion Logo
Search Icon

Psalmy 27:1-10

Psalmy 27:1-10 SNP

PAN moim światłem i moim zbawieniem — Kogo mam się bać? PAN zabezpieczeniem mojego życia, Więc przed kim mam drżeć? Natarli na mnie złoczyńcy, Zaprzysiężeni wrogowie, Chcieli rozszarpać me ciało, Lecz potknęli się i upadli. Choćby się rozłożyli wokół mnie obozem, Nie przestraszy się moje serce, Choćby rozpętali przeciwko mnie wojnę, Nawet wtedy będę Mu ufał. O jedno prosiłem PANA, o to też zabiegam, By mieszkać w Jego domu po wszystkie moje dni, Oglądać piękno PANA i w Jego świątyni czekać na odpowiedź. Bo On w dniu niedoli schowa mnie w swym szałasie, Ukryje w zaciszu swojego namiotu — On mnie postawi na skale. Wtedy podniosę głowę Ponad wrogów, którzy mnie otaczają. Wśród okrzyków radości w Jego namiocie złożę ofiary, Dla PANA będę grał i dla Niego śpiewał. Wysłuchaj, PANIE, głosu mojego wołania, Zmiłuj się nade mną, poślij swą odpowiedź! Idź — zachęciło mnie serce — Szukaj Jego oblicza! Twojego oblicza szukam zatem, PANIE, Nie odmawiaj mi, proszę, spotkania ze sobą. Nie odrzucaj w gniewie swego sługi — Jesteś mą pomocą, zechciej nie odtrącać, Nie pozostaw samotnym, Boże mojego zbawienia! Choćby mnie opuścili i ojciec, i matka, PAN mnie do siebie przygarnie.